wtorek, 30 września 2014

Dbamy o higienę intymną z żelem LactaMED


Dobry wieczór ;)

Higiena intymna to coś bardzo ważnego i warte uwagi ponieważ jest to temat, który nie których jeszcze krępuję tzn. czasami ciężko o tym mówić czy pisać publicznie. Ja swoim czasie miałam okresy, w których nie stosowałam typowych produktów do higieny intymnej bo byłam zdania, że na nic mi to potrzebne i, że wcale nie różnią się od zwykłego mydła....


Jednakże, gdy raz zastosowałam taki żel tak do teraz nie wyobrażam sobie aby w łazience nie stał takowy produkt.

My kobiety jesteśmy podatne na różnego rodzaju infekcję-
Ja osobiście mam uczulenie na sztuczną bieliznę-byle jaką koronkę założyć nie mogę ;P Często również w trakcie menstruacji pojawiają się niechciane uczulenia.  Stosując  żel LactaMED zauważyłam iż te moje problemy intymne się zmniejszyły, szczególnie jeśli chodzi o okres miesiączkowy.





Żel łagodzi podrażnienia, delikatnie myję i pielęgnuje miejsca intymne przez co nie trzeba się martwić, że po zastosowaniu żelu będziemy czuć niekomfortową suchość, czy szczypanie. 
Po zastosowaniu żelu czujemy przyjemną świeżość i czystość. 
Produkt ten jest naprawdę łagodny i dobry w swym działaniu, że ja  jak na razie nie chce mieć innego. 




Żel jest przezroczystego koloru, zapach ma bardzo delikatny prawie, że go nie ma. Wystarczy jedno naciśniecie pompki aby móc się umyć. Żel nie pieni się w typowy sposób ponieważ wytwarza bardzo małą piankę. 
Jak widać na zdjęciu żel mieści się w bardzo dużej butli, a więc starczy nam na bardzo długi czas nawet przy częstym stosowaniu :) 


Produkt przetestowałam ,dzięki 

sobota, 27 września 2014

LomiLomi 7 Skin SCHEDULER MONDAY MASK l ALOE - nawilżenie i ukojenie ;)




Od zeszłego piątku męczy mnie przeziębienie, które już traci na swej sile jednakże katar nie chce mnie opuścić, a jak mamy katar to i mamy podrażnienie wokół nosa i pod nosem.  Przez pewien czas zaprzestałam stosować maseczek ponieważ obawiałam się okropnego szczypania skóry.
Jednakże wczoraj wieczorem  postanowiłam zaryzykować i nałożyłam sobie płat  nasączony aloesem, który ma koić podrażnienia.
LomiLomi 7 Skin SCHEDULER MONDAY MASK l ALOE  okazała się dla mnie w tym przypadku zbawieniem ponieważ perfekcyjnie ukoiła moją podrażnioną skórę, a zaczerwienienie prawie, że całkowicie zanikło.





Skóra stała się również nawilżona i promienna. Jeśli chodzi o tą maseczkę to uważam że  głównie ona likwiduję podrażnienia i te zadanie wychodzi jej idealnie. Zapewne powrócę do niej nie raz, gdy moja twarzyczka dozna jakiś podrażnień, czy większych zaczerwienień.

Dostępność:?
Na pewno znajdziecie ją w internecie.
Stacjonarnie?
JA dostałam w HEBE za śmieszne 4zł ale ostatnio już ich nie było-mam nadzieję, że to nie byłą jednorazowa akcja sprzedaży:) 

Maseczka ma również przyjemny i delikatny zapach, który koi nasze zmysły.

Stosowanie: Po uprzednim schłodzeniu pozostawiamy płat na twarzy przez 15 lub 30 minut-resztę wklepujemy i pozostawiamy do całkowitego wchłonięcia.

piątek, 26 września 2014

Ciepłe bandaże na ciało- HIT!? A MOŻE KIT?!








Tym razem nie miałam do czynienia żadnym kremem, czy serum, który ma zwalczyć niedoskonałości na ciele takie jak cellulit,
 a bandaże-tak takie zwykłe bandaże, które możemy dostać w każdej pierwszej lepszej aptece.



W Prostokątnej białej saszetce, znajdziemy dwa dobrze nasączone bandaże, które rozwijamy w miejsca, które zostały 'zaatakowane' przez cellulit.  Ja swoje bandaże zastosowałam na moje udziska, które wcale nie należą do szczupłych, a spokojnie owinęłam ich całą okrągłość ;) 




Bandaże można zastosować i na inne części ciała-wszystko zależy od waszego uznania:) 




Po owinięciu bandaży na udach czułam tylko, że te miejsca są mokre od nasączonych bandaży. Po kilku minutach zaczęłam czuć lekkie pojawiające się uczucie ciepła ale szczerze powiedziawszy to spodziewałam się jakiegoś gorąca, a było one tak minimalne, że myślę, że nawet osoby z pajączkami większego urazu by nie doznały (ale wiadomo żaden ze mnie lekarz czy specjalista w tej dziedzinie nie jest:P )




Natomiast po upływie 20 minut, czyli czasu ile mieliśmy trzymać te bandaże na udach zaraz po ich ściągnięciu bucha taki żar, który jest do zniesienia i dosyć szybko zanika.  Uda również są zaczerwienione ale o tym producent wspomina. 





Jesli chodzi o działanie to tu one mnie miło zaskoczyło bo nie spodziewałam się żadnych rewelacji. I tak cellitu po tym pierwszym razie nie zlikwidowałam, a nawet nie było widać choćby małego zmniejszenia ale o dziwo zauważyłam ujędrnienie ud, a nawet je czułam:P
 Moje udziska były bardziej zbite, czyli nie latały tak jak zazwyczaj-a bandażami wcale mocno się nie
 ściskałam.  

Szczerze powiedziawszy to działanie bandaży w jakiś sposób mnie zainteresowało i zastanawiam się nad tym aby zrobić sobie właśnie taką serię tygodniową, o której wspomina sam producent. 

Jeśli po 1 aplikacji widać ujędrnienie ciała to może po kilku i cellulit i inne niedoskonałości także się poprawią. 

Jedno opakowanie to koszt około 6 zł, a dla efektów trzeba to zastosować dwa razy w tygodniu przez około 8 tygodni hmm warto, czy nie warto? :D 




Bandaże przetestowałam, dzięki http://udziewczyn.pl/ ,
dziękuje za ta nowość ;D 

LOMI LOMI- Grape Whitening Mask-słodki winogronowy zapach oraz rozświetlenie skóry...



Dzień dobry":)
Jestem przez pracą ale stwierdziłam ,że na szybko uda mi się naskrobać posta o kolejnej maseczce do twarzy.  
Maska jest w formie białego, delikatnego płatu, który nie rozrywa się przy lepszym pierwszym mocniejszym pociągnięciu.  
Płat jest świetnie nasączony substancjami odżywczymi i po upływie 30 minut resztę wmasowujemy skórę twarzy po czym możemy również przejechać płatem po szyi co nam zastąpi wieczorny krem:)
Maska prześlicznie  pachnie delikatnymi soczystymi winogronami i mając płat na twarzy pod noskiem czujemy ten śliczny zapach, który niestety po  upływie czasu w końcu zanika...


Działanie: Jak dotąd to moja druga ulubiona maska z tej serii jeśli chodzi o działanie bo pierwsza była ostatnio:)
Skóra po maseczce jest cudownie rozświetlona i promienna wygląda na zdrowszą. Śmiało mogę napisać, że tak jakby ten cały koloryt skóry jest lekko poprawiony ale zapewne aby były widoczne te zmiany było by trzeba ją stosować częściej:)  
Jeśli chodzi o cienie pod oczami były one minimalnie zminimalizowane ale efekt był bardziej widoczny rano po przebudzeniu bo ich nie było...
Oczywiście następnego dnia znów był he he cóż cienie to raczej zlikwidować nie można ale zminimalizować zawsze...

Zakupiłam ją w HEBE za 4zł jak na razie ich nie widziałam może w końcu znów znajdę....

Miłego Dnia!!!

poniedziałek, 22 września 2014

LOMI LOMI GINKGO 7 SKIN SCHEDULER TUESDAY ANTI-WRINKLE MASK . Świetna maseczka:) Dostępna od ręki-prawie.....



Hmm jak to dobrze, że moja osoba, czyli ja, która piszę tego bloga  w jakiś sposób jest anonimowa tzn, ludzie z mojego otoczenia tak naprawdę nie wiedzą, że prowadzę bloga, a jeśli  tak to są to wyjątki i większość tych osób nawet nie interesuje ten temat, a więc zapewne tu nie wchodzi.  Dobrze bo jeśli np moja szefowa by tu weszła i zobaczyła co piszę hi hi
Byłam w trakcie pracy, gdy uciekłam na przerwę, która trwała dosyć krótko :* Znalazłam się w HEBE, a tam zobaczyłam po prostu coś cudownego maski z Korei! 
To tak jakbym dostała Kinder niespodziankę:)
 Niestety gdybym wiedziała, że nie wszystkie drogerie te maski mają kupiłabym ich więcej.... Więc jeśli chodzi o dostęp może być trochę ciężki...


LOMI LOMI GINKGO 7 SKIN SCHEDULER TUESDAY ANTI-WRINKLE MASK jest naprawdę przeciwzmarszczkowa ;) Wiem może to brzmi dziwnie bo nawet ja mówiąc do koleżanek, że od czasu do czasu stosuję maski na zmarszczki dziwnie się na mnie patrzą. Ty? Przecież masz dopiero 21 lat, zmarszczki to jeszcze nie Twoja bajka. No tak może nie moja ale te mimiczne  są jak np zmarszczka wargowo nosowa strasznie dużo się uśmiecham i po dniu intensywnego śmiechu ona naprawdę jest pogłębiona co mnie niezmiernie wkurza. Druga strona medalu to hmm chyba to kiedyś Azjatycki Cukierek napisał, czy stwierdziła ale nie jestem już pewna ale jak chodzi o zmarszczki itd to u Niej dużo się o tym dowiecie:)Pozdrawiam candy:*  Zmarszczki są jak choroba lepiej zapobiegać niż leczyć...:)

Maseczka jest w formie płatu, który ma kształt twarzy:)  O dziwo poczułam się jak Koreanka bo maska była prawie idealna.... nie licząc, że mój nos jest hmm za duży... chlip 






Płat jest świetnie nasączony,a po wyciągnięciu go z opakowania w środku znajduję się jeszcze duża ilość 'wody', a więc zapewne można by było ją zastosować dwa razy ale jak piszę, że maska do jednorazowego użytku to do jednego. 

Ja maseczkę zamiast chłodzić w lodówce- trzymałam ją w temperaturze pokojowej po czym na około 3 minutki wkładałam do zamrażalnika po czym wyciągałam i na twarz nakładałam chłodną maskę. 

Płat  trzyma się bardzo dobrze, a więc można w nim spokojnie robić wiele czynności albo hmm uciąć sobie 30 minutową drzemkę. Po upływie czasu maseczkę ściągamy i resztę wmasowujemy  skórę twarzy i pozostawiamy do całkowitego wchłonięcia. Ja maskę stosowałam na noc, a więc kremu już nie dawałam.


Gdy po 30 minutach  zdjęłam maseczkę z twarzy zauwazyłam iż moja cera jest bardziej rozświetlona, jędrna, a zmarszczki wypełnione-te mimiczne ;) 

Jednakże najlepszym efektem maski jest to jak dla mnie, że na drugi dzień, czyli po nocy wyglądamy doskonale-chodzi mi tu o cerę ponieważ nie jest to efekt chwilowy tylko trwały:D 








Działanie maski na tyle mi się spodobało, że jak ją w końcu dorwę to kupię miesięczny zapas hi hi

Zapłaciłam za nią 4 zł, a więc nie dużo..




Ponowne zakupy w HEBE

Wybrałam się dziś do HEBE ponieważ chciałam zakupić maseczki, które kupiłam ostatnio- niestety w moim HEBE ich nie było:( 
 Albo dostaną je później albo tak naprawdę tylko, nie które drogerie je dostały chlip...
Gdybym wiedziała, że tak będzie to wzięłabym ich więcej bo okazały się bardzo fajne-szczególnie pewne dwie i chciałam je zakupić i także podarować komuś z was... no cóż muszę uzbroić się w cierpliwość może jeszcze je dostanę:)





Związku z tym, że nie było tego co chciałam kupiłam coś innego, a że jestem chora i bez humoru to hmm wzięłam nie myśląc co wzięłam hi hi

Powyższe maseczki już przetestowałam, a więc zapewne na dniach będę recenzje, teraz kolej na przetestowanie kolejnych zakupów ;)


piątek, 19 września 2014

Wodoodporna emulsja do opalania 20spf- filtry nie tylko na lato :)





Gdy zaczyna się lato i dni są coraz dłuższe, a pogoda bardziej słoneczna na półkach sklepowych aż roi się od kremów z filtrami, które mają nas chronić przed promieniowaniem  UVA i UVB niestety ten cały szał na takie specyfiki tylko trwa przez okres wakacyjny ale moje drogie Panie i Panowie słońce świeci przecież przez cały rok! I tak naprawdę kremy z filtrami powinno się stosować przez cały rok!

Aktualnie na wrzesień nie mogę narzekać ponieważ popołudnia są bardzo słoneczne przez co bez okularów ani rusz bo słońce razi niemiłosiernie mocno i grzeję nieokryte części ciała. Na całe szczęście z lata została mi jeszcze emulsja, którą nakładam na ręce, szyję i kark aby piękne słońce mnie nie przypaliło.



Emulsja jest białego koloru, bardzo ładnie pachnie przez co z wielką przyjemnością nakłada się ją na ciało.  Konsystencja jest białego koloru, lekko gęsta przez co bardzo ładnie rozprowadza się po skórze,  dodatkowo  szybko się wchłania przez co nie pozostawia żadnych tłustych plam na ubraniach.

Emulsja nawilża ciało i chroni przed promieniami słonecznymi. Ta 20 w tym czasie mi jak najbardziej odpowiada i cieszę się, że ją mam bo nawet wrześniowe słoneczko może nam przypiec raka:)



Emulsję przetestowałam, dzięki portalowi http://udziewczyn.pl/

Ksiązka 'WARIANT" do zdobycia na FB ;) Szkoła buu....

Cześć ;)! Wiecie, czy nie wiecie?
 Zamknęli mi szkołę po pierwszym semestrze nagle nie spodziewanie i zostałam bez jestem tak wkurzona, że och....
 po jakimś czasie, gdy emocje opadły zaczęłam się zastanawiać co dalej..., a więc dziś wybieram się do jakiejś szkoły, aby móc podjąć naukę i teraz już nie wiem na jaki kierunek mam iść bo na kosmetyce byłam aż dwa razy i za każdym razem coś nie wypaliło chyba już ją odpuszczę... ;)
Następnie to mam problemy z Internetem ;(
Jeśli macie ochotę na powyższą książkę to zapraszam do mnie na FB  DLA CIEBIE :)
Dodatkowo to frustrują mnie spamy na blogu..eh....
Do później! :)

wtorek, 16 września 2014

Krem przeciwzmarszczkowy na dzień-w 4 tygodnie wypełniamy zmarszczki :)!



Krem przetestowała moja mam lat......-o wiek kobiet się nie pyta ;)



Nasz przeciwzmarszczkowy krem znajduję się w lekkim zaokrąglonym, małym pudełku te zaś znajduję się w kartonie na, którym znajdziemy wszystkie informacje na temat naszego kremu do twarzy na dzień, które hmm o dziwo się sprawdzają ;)




Szata graficzna kartonu jest bardzo bogata i przyjemna dla oka szkoda, że samo opakowanie kremu takie nie jest. 

Zapach jest delikatny i przyjemny aczkolwiek szybciutko się ulatnia po nałożeniu kremu na twarz. 
Jak mamy zapach delikatny to i konsystencja taka sama jest. 
Krem jest koloru zielonkawego!
 Ale bez obawy nie zostaniemy Panią Shrek-ową ponieważ zaraz po nałożeniu kremu i jemu wsmarowaniu w skórę twarzy staję się przezroczysty.




Krem na buźce nie pozostawia żadnej tłustej warstwy toteż spokojnie możemy zastosować go rano przed makijażem.  Krem się nie roluję, nie maże- wchłania się idealnie.
 Nie potrzeba również jego kilogramowych ilości, a więc jest i wydajny na dwa miesiące spokojnie wystarczy. 




Teraz przejdźmy do działania bo przecież wszak one jest najważniejsze tym bardziej, gdy chcemy zwalczyć zmarszczki:)!
Po 4 tygodniach aż 4 albo już po 4 można  gołym okiem zauważyć, że zmarszczki, które były już na twarzy stały się bardziej wypchane, czyli wypełnione , a nowych dobytków zmarszczkowych nie było widać.




Skóra jest elastyczna, bardziej jędrna,  nawilżona oraz pełna blasku przez co wydaję się na młodszą i zdrowszą.   
Krótko mówiąc krem godny polecenia:)




Krem dostałam od portalu http://udziewczyn.pl/ za, który dziękuję wraz z mamą.


niedziela, 14 września 2014

Drogeria HEBE dziś mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła ;)





Kosmetyki Azjatyckie staram się hmm kupować? Jak na razie miałam krem, serum, maseczkę i wiele kremów BB ale dlaczego je nie opisuję?
 Musze to nadrobić, a więc, gdy w drogerii HEBE zauważyłam ,że mają Azjatyckie maseczki za 4zł od razu wzięłam z każdego rodzaju po jednej hahahha

sobota, 13 września 2014

Przeczytałam "Pięćdziesiąt twarzy Greya"- chociaż wcale nie chciałam.....

Cześć :) Dzisiaj mam zamiar ukazać hmm 'ukazać?' swą opinię na temat książki, która sprawiła ,że nie którzy po przeczytaniu czuli się niesmacznie, zgorszeni itp.  Ja nic takiego nie odczułam i pomimo mojej początkowej nie chęci poprzez opinię innych cieszę się, że ją przeczytałam i nawet czuje, że muszę w pewien sposób ją bronić przed opinią innych.

Mą hmm myśl znajdziecie na moim koncie  http://lubimyczytac.pl/profil/97995/magdalena-cherry nie będę pisać już nic innego bo nie chce mi się dukać, a o tak w recenzjach książek nie potrafię się odnaleźć ;D







Zabrałam się za czytanie tej książki chociaż od roku byłam temu przeciwna po przeczytaniu wielu niezbyt pochlebnych opinii, a więc dlaczego po nią zasięgłam? W mej pracy kobiety rozmawiają tylko i wyłącznie o tej książce, a więc postanowiłam być w temacie i w końcu ją przeczytać. Wszyscy mi mówili, że tu znajdziesz tylko seks dlatego ja czytając tą książkę skupiłam uwagę na relację i bardziej hmm... psychologiczną stronę?
Oczywiście to tylko moje zdanie i nie musi się ono nikomu podobać.

Jeśli chodzi o sam seks to cóż ja jestem bardzo wyrozumiałą osobą i to co dzieję się w sypialni to sprawa danej osoby mnie osobiście nie przeraziło wiązanie rąk krawatem czy nawet te lekkie hmm klapsy tym "skórzanym pejczem" czy jak to tam się zwało ponieważ On Grey ma rację z tym bólem mówiąc, że większość zależy od naszego mózgu. Czy nie macie czasami tak, że boli was coś co tak naprawdę wcale aż tak strasznie bólu nie sprawia? Mnie np boli pobieranie krwi, a przecież samo to pobieranie nie czuć tylko to delikatne wbicie igły....
Jeśli chodzi o Pana Grey'a ja tu widzę małego chłopca, który będąc małym dzieckiem doznał wielkiego urazu-musiał uciekać, bał się i był traktowany bardzo strasznie żył w skrajnej biedzie dlatego tak otacza się bogatymi rzeczami jakby fortecą i dopuszcza do siebie tylko najlepsze rzeczy bo nie chce myśleć o przeszłości.
To, że lubi brutalny seks nie oznacza, że jest złym człowiekiem bo ma wiele dobrych cech chociaż nie można ukrywać, że jest despotą. W pewnych scenach uznaję Go za psychicznego i straconego, a potem widząc jak się troszczy....z drugiej strony mamy głupią, naiwną kobietę, która chce mu pomóc kochać. Powiedziałabym, że Ona jest dla niego takim lekarstwem na to całe zło...mmm które w Nim siedzi. Głupia i odważna bo jak wiemy człowieka trudno zmienić. On sam chce ale nie potrafi... Nie wiem, czym kierowała się pisarka pisząc tą książkę może marzeniami kobiet? Nie mówię, że każda chce bić lana, prana itd ale czy w słysząc słowo związana, pejcze itd nie wyobrażacie sobie najgorsze rzeczy, gdy tak naprawdę coś co wygląda na straszne wcale takie nie jest.
Nie testowałam tych 'zabaw', które są w książce ale też nie będę je źle oceniać bo nie próbowałam czegoś takiego, a że szanuję pewne wybory ludzkie to nie mnie to oceniać. Pan Grey nie jest do końca normalny ale po to jest ta Jego umowa, On sam nie zmusza kobiet do tego, tylko proponuję i pozwala w każdej chwili odejść-mamy hasła bezpieczeństwa dodatkowo co dla mnie najważniejsze zabrania aby w ta zabawę wchodziły zwierzęta i dzieci-uf kamień z serca:) W sumie to pierwsza cześć ma zakończenie zamknięte bo Ona odchodzi i na tym mogłoby się skończyć ale pisarka tym razem daję szanse naszemu bohaterowi na "leczenie"??
Chociaż słowo leczenie może tu być nie do końca na miejscu ponieważ dla pewnych ludzi to co On robi jest chore ale dla innych to jest wręcz normalne tak jak z jedzeniem inni nie jedzą mięsa i dla innych jest to nie pojęte ,a Ci zaś nie rozumieją jak można jeść mięso to są po prostu kwestie sporne, które nie mają końca.
Tak jak i ta książka ma zwolenników i wrogów ja zaliczam się raczej do tych pierwszych bo nie widzę tu tylko brutalności ale potrzebę ucieczki...

czwartek, 11 września 2014

8w1 ultra regenerujący olejek po depilacji




Ostatnimi czasy miałam okazję do przetestowania wielu olejków firmy 'Eveline'  i myślę, że na swój sposób to ten najbardziej przypadł mi do gustu. 
 Dlaczego?  
Ponieważ depilacja mechaniczna nie jest mi obca, a przy częstych takich zabiegach o podrażnienia wcale nie trudno.



Jeśli są podrażnienia to nasza skóra nie wygląda zbyt pięknie, a my same nie czujemy się zbyt komfortowo toteż dlatego po każdej depilacji i zaczęłam stosować olejek 8w1 i zauważyłam, że nałożony bezpośrednio na podrażnienie wywołane depilacją mechaniczną nie szczypie, a wręcz przeciwnie  łagodzi to podrażnienie.
Dodatkowo zauważyłam, że dobrze się spisuję po zastosowaniu na ciało kremów do depilacji-one też często pozadrażniają skórę.




Olejek świetnie nawilża skórę przez co często zdarzało mi się nim smarować całe ciało ;) 
Skóra także jest odżywiona. Czy elastyczna? Myślę, że ta buteleczka jest po prostu za mała aby to zauważyć.  Niestety jak dla mnie minusem jest ilość olejku pielęgnacyjnego ponieważ w naszej malutkiej, plastikowej, przezroczystej butelce mieści się tylko  
75 ml-szkoda, że nie ma większej wersji ;D




Konsystencja olejku jak to bywa jest oleista ale jeśli chodzi o wchłanianie w skórę to robi to w miarę szybko i nie zostawia plan na ubraniach :)  Zapach jest bardzo delikatny i przyjemny dla nosa.




Kosmetyk przetestowałam, dzięki http://www.udziewczyn.pl/

 

środa, 10 września 2014

Tonizujący płyn oczarowy o zapachu kwiatu pomarańczy do cery tłustej i mieszanej-dobry pogromca porów :D?



to kolejny produkt, a dokładnie to mój drugi płyn do twarzy, który miałam okazję przetestować ;)
 Pierwszym był lawendowy , a dziś będzie o pomarańczowym.

Płyn mieści się w plastikowej, lekkiej, przezroczystej butelce, która posiada dozownik ten zaś cały czas działa bez zarzutów, kolejnie na butelce mamy etykietki, które informują nas o danym płynie, który aktualnie mamy w dłoni.






Zapach płynu jest bardziej przyjemniejszy i jak dla mnie bardziej  pomarańczowy niż jego kolegi z tej serii "krem do twarzy."

 Konsystencja jest wodnista i jak w butelce jej zabarwienie może ulegać lekkim zmianom tak na ręce czy na twarzy jest po prostu przezroczysty. 





Płyn oczarowy  doskonale odświeża naszą buźkę z rana, gdy to wstajemy zaspane z łóżka i pragniemy tylko jednego-aby znów tam się znaleźć.  Doskonale sobie radzi z odświeżeniem twarzy w ciągu dnia  oraz w jej tonizowaniu.  Płyn nie utrzymuję twarz tonizowaną przez 24H na dobę ale na pewno troszkę zmniejsza świecenie.  
Najfajniejszą jednak rzeczą jest to, że płyn doskonale radzi sobie z naszymi porami ponieważ je po prostu ściąga-niewyczuwalnie sprawiając, że są one mniej otwarte ;)


Płyn możecie zakupić w sklepie  http://www.fitoteka.pl/ 
Za 200 ml, które jest i bardzo wydajne bo pryskamy się góra 3 razy za jednym razem zapłacimy 11 zł

niedziela, 7 września 2014

SUN CARE emulsja kojąca po opalaniu-dba o przypaloną skórkę ;)



Niestety ale czas wakacyjny już za nami i te beztroskie dni leniuchowania na plaży minęły jak lekki powiew wiatru ale jak wiemy w tych czasach można być opalonym przez cały rok :) 
Ja w tym roku się nie opalałam ponieważ postawiłam na skórę białą jak gejsza ;D Jednakże pewnego dnia ma biała skóra nie wytrzymała silnych promieni letniego słoneczka i uległa lekkiemu oparzeniu na cale szczęścicie miałam przy sobie SUN CARE....



Byłam na grillu i siedziałam w cieniu, a nawet zrobiłam coś bardzo dziwnego bo wzięłam z domu parasolkę i przez jakiś czas siedziałam pod nią (co się nie robi, aby skóra była blada:)) te wszystkie moje wyczyny jednak poszły na marne bo i tak się spaliłam dlaczego? 
Grill był niespodziewany, a że przy sobie nie miałam żadnego filtra....wiadomo co się stało




Wróciłam do domu z bardzo czerwonym dekoltem, karkiem oraz ramionami były przypalone jak te kiełbaski:) 
 Wtedy to przypomniałam sobie, że od portalu  http://udziewczyn.pl/ dostałam interesujący produkt, który wtedy natychmiastowo przetestowałam. 

Emulsja była jak łagodny plaster na me oparzenia ponieważ jej lekka i bardzo delikatna konsystencja otula nasze przypalone ciałko niczym delikatny biały puszek (emulsja jest białego koloru), który okrywa skórę niczym kojący eliksir.  


Po nałożeniu emulsji w miejsca, które uległy oparzeniu natychmiastowo doznajemy ulgi w postaci ochłodzenia i złagodzenia zaczerwienienia, dodatkowo skóra jest gładka i nawilżona.
Po około 3 dniach zaczerwienie całkowicie znikło, a na skórze nie było żadnych śladów po opalaniu. 
Emulsja też bardzo dobrze sprawdza się przy podrażnieniach mechanicznych jak depilacja ponieważ łągodzi  stany zapalne. Naprawdę polubiłam ten kosmetyk i nie tylko jako SOS na przypaloną skórę ale również i jako balsam domowy od czasu do czasu aby pożegnać jakieś podrażnienia.